Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik
A nie było przypadkiem tak, że studenci zostawili wszystko na ostatni moment? Dlaczego nie zaliczyli wcześniej? Nie widzę tu winy prowadzącej.
A ja widze, bo na pierwszym terminie zaliczylo okolo 30 osob, a na konsultacje ktore miały miejsce 15 i 22 zostawiła na poprawke ponad 100 osób, ciekawe jaki miała zamiar, przepytac 50 osób? a reszta na komisa? bo co? bo nie zdazyla przepytac? bo konsultacje sie skonczyly?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Można być wymagającym, ale nie popadajmy w taką przesadę. Wszystko da się rozplanować i zrobić z głową, nie poniżając przy tym studentów. Nie pierwszy raz się zdarza, że za Panią Szkarłat trzeba biegać, płaszczyć się błagać o zaliczenie, a napis na ścianie wydziału "Szkarłat to su..." jest tylko wyrażeniem frustracji studentów.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Artykuł stawia studentów w złym świetle, a to nie prawda. Pani Szkarłat Może i posiada wiedzę ale to jak traktuje studentów to już przesada. Pójść po wpis to problem żeby łaskawie dała. Na zajęciach potrafi obrażać  studentów słowami typu "wy i tak jesteście głupi to po co ja będę mówić" lub inne.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Dr Szkarłat jest świetną osobą. Trzeba się było nauczyć i zdać w pierwszym terminie, wówczas nie byłoby płaczu. 
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Na KULu, przy zapisach na fakultety na niektórych wydziałach, studenci przychodzą zapisać się na listę nawet przed 3:00, więc nic już mnie nie zdziwi, nawet koczowanie na egzamin ;)
A potem okazuje się, że lista dawno zapełniona odpowiednimi osobami.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nie znacie calej sytuacji a komentujecie,to normalne zeby student ani razu ,w wyznaczone terminy nie mial szansy poprawy bo w kolejce bylo przed nim 100osob ? Ale oczywiscie studenci sa nie ambitni,bez wiedzy,wszyscy powinni zdac w pierwszym terminie i koniec. Pozdrawiam.
Bo oczywiście, większość z nas w trudnych sprawach leci się poskarżyć do mediów... Ot ambicja, wiedza i umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami  w dorosłym życiu ;) Pogratulować przyszłości tego kraju.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
W dupach się poprzewracało niektórym wykładowcom...myślą, że jak są po tej "doskonalszej" stronie lustra to już im wolno tak ponizac drugiego człowieka! Skandal...nauczyciel ma za zadanie przekazać wiedzę i oczekiwać w zamian wykorzystania tej wiedzy przez studenta, a nie chore zasady co do egzaminowania. To już nie można znaleźć odpowiedniego rozwiązania tej sytuacji...taka pani doktor ostro zapracowana? To niech zmieni prace jak się nie nadaje!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Tak jest w większości uczelni w Polsce. Nie chodzi o tych studentów którzy mają poprawki, a o sposób podejścia wykładowców do studentów. Takie zachowanie przechodzi wszelkie wyobrażenia, brak kultury osobistej i według mojej oceny mają przekonanie że im się to należy za tak ciężką pracę. Proponuję miesiąc pracy np na budowie, w sklepie. Czytając komentarze dziwię się studentom, że uważają to za coś normalnego. Poniżając człowieka na takim etapie jego dorosłego życia należy się zastanowić jak będzie póżniej traktował innych.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jaki kierunek takie warunki , a skoro nie chciało się nikomu przyjść wcześniej to wasza wina więc po co rozdmuchiwac takie pier***y
Jaki kierunek? Stosunki międzynarodowe to kierunek na którym zdobywasz wiedzę praktycznie z każdej dziedziny. Żeby zaliczyć egzamin/ egzaminy trzeba się naprawdę nauczyć bo 3 za ładne oczy nikt nie daje (nie użalam się)  Artykuł jest jest fatalnie napisany, nierzetelny. A co komentarzy- faktycznie wypada zapoznać się z sytuacją zanim dołoży się swoje kąśliwe trzy grosze... w imieniu swoich kolegów zapewniam że nie mieli 'olewczego' podejścia. Nie rozumiem też dlaczego sytuacja ta wypłyneła co doprowadziło do jałowych dyskusji świadczy to chyba o czyjejś desperacji albo zaistnieniu niestety nie wyszło...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Prawda jest taka. Ludziom życie układa się różnie. Ale  pewnie ponad 50% absolwentów kierunków typu politologia ląduje na kasie w markecie, pracuje jako kierowcy lub operatorzy wózka widłowego lub wykonuje inną pracę fizyczną. Wielu wyjeżdża do Anglii, Niemiec lub innych krajów np. Skandynawia, Holandia i tam też pracuje fizycznie fakt faktem za wyższe pieniądze. W tej sytuacji praca przedstawiciela handlowego lub na tzw. słuchawce w ciepłym pomieszczeniu wydaje się być luksusem. Do urzędów łapie się może z 30% przy czym szansę na zrobienie kariery ma może z 10% z tego. Pozostali będą do emerytury (o ile ich nie zwolnią) młodszymi podinspektorami lub młodszymi referentami za najniższą krajową (no może z czasem dostaną jakiś dodatek za wysługę lat). Awansują najlepsi i ci co mają umocowanie polityczne, układy, znajomości itp. Powiem wam jedno. Piszę z Zamościa. Skończyłem 5 letnie technikum pod koniec lat 70-tych. Po szkole poszedłem pracować jako kierowca. Wtedy wszyscy sie dziwili bo jak ktoś miał średnie wykształcenie (niezależnie jakie) to szedł pracować do urzędu (chyba, że podpadł władzy ludowej). Teraz mam dorosłego syna, który skończył studia dzienne (politolgia). Pracuje jako kierowca na TIRach. Był po studiach na jakimś stażu, ale mu nie przedłużyli. Żadnej innej roboty nie mógł znaleźć.  Poszedł pracować jako kierowca. Zarabia całkiem nieźle. Ale wykonuje taką samą pracę jak osoby po zawodówce co nawet matury nie mają. A i robotę po znajomości mu załatwiłem, bo znałem właściciela firmy transportowej...
Nie znam nikogo, kto by po dziennej politologii na UMCS pracował jako sprzedawca czy był kierowcą. To studenci studiów zaocznych i szkółek typu WSEI, PWSZ Zamość zaniżają statystyki.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jeśli chodzi o studentów to największą patologią jest system. Mają po 20 godz. zajęć tygodniowo (w tym połowa to wykłady na które i tak często gęsto nie trzeba chodzić), 3 miesiące wakacji (fakt,faktem część studentów wtedy pracuje), przerwa międzysemestralna, przerwa świąteczno-noworoczna i z okazji Świąt Wielkiej Nocy+ długie weekendy jak choćby ten majowy. Imprezy na tygodniu, zajęcia w różnych porach (w tym w godzinach popołudniowych, więc można pospać do 12-ej). Od czasu do czasu można zapić i zajęcia opuścić. I przychodzi później pracować takiemu po 40 godz. tygodniowo od  8 do 16, każdego dnia,  wstawać codziennie rano (a więc na tygodniu nie pobaluje), z prawem do miesięcznego urlopu. Dla zdecydowanej większości to szok...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
90% kompetycjach tu. to zwykli stulejarze i ameby :) którzy nie maja pojęcia o realiach panujących na polskich uczelniach :)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Skoro studenci nie chcą iść falowo to niech idą regulaminowo. Egzamin, poprawka pisemna, komis, wylot. Niech koczują od razu w kolejce pod pośredniakiem zamiast nadwyrężać nerwy prowadzącym. Prawda jest taka, że prowadzący przepychają ich przez studia wykazując daleko posuniętą wyrozumiałość...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Wprawdzie ta pani doktór nie potrafi zarządzać egzaminem grupki studentów, ale za to uczy przyszłych polityków rządzących krajem. Beczka śmiechu po prostu.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nie znam nikogo, kto by po dziennej politologii na UMCS pracował jako sprzedawca czy był kierowcą. To studenci studiów zaocznych i szkółek typu WSEI, PWSZ Zamość zaniżają statystyki.
  Hej! Znam bardzo wielu sprzedawców po dziennej politologii UMCS (lubelskie hurtownie, sklepy detaliczne), oprócz tego kelnerów, kierowców i wykonujących najróżniejsze zawody w Polsce i za granicą. Znam też urzędników, policjantów, strażaków i osoby na kierowniczych stanowiskach po dziennych studiach na WSEI. Nie po politologii, bo na WSEI akurat nie ma tego kierunku. Z Zamościa nikogo nie znam, ale podejrzewam, że również w tym temacie głupoty piszesz. Nie ma reguły, wszystko zależy od CZŁOWIEKA a nie uczelni.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nic się nie uczycie. Balowanie, dziwki i orgazm tylko na pierwszym planie. Macie czas na zaliczenie w kilku podanych terminach i nie zaliczacie. Egzaminy są na tak niskim poziomie, że nawet mój sąsiad hydraulik bez problemu by napisał ale nie studenci... Na ładne oczy to można tylko w mordę dostać a nie wpis do indeksu. Wykładowca Wam robi łachę, że wyznacza następny termin poza sesją na zaliczenie. Później gdy wykładowca ma mieć od Was trochę świętego spokoju, okazuje się że wszyscy hurtem nagle zgłaszają się na ostatni termin egzaminu ustnego w ilości dochodzącej do 100 osób! Przecież to jest nie wykonalne przepytywać ustnie 100 osób non-stop. Na jedną osobę wykładowca musi przeznaczyć około 15 minut więc sobie wyliczcie ile czasu musi poświęcić by przepytać 100 bałwanów, którzy nie uczęszczają na wykłady i ćwiczenia, mają gdzieś wszystko a później sapią do rektora bo nagle forma egzaminu zostaje zmieniona z ustnej na pisemną. Cztery terminy. Egzamin główny i trzy terminy w sesji i na żaden nikt nie przychodzi. Jak trzeba dać wpis "zaocznie" to na drugim i kolejnych latach jest dokładnie to samo. Jeden termin poza sesją jest zawsze z dobrej woli wykładowcy. Skoro nie możecie zaliczać w terminach to zrezygnujcie ze studiów bo wykładowca też człowiek i ma prawo do chwili świętego spokoju. To było od zawsze regułą na wszystkich uczelniach w kraju że gdy student sobie faktycznie nie radzi i chce mieć zaliczenie w terminie to robi się przepytywanie ustne po to by w razie konieczności naprowadzać studenta na poprawny tok myślenia. Zresztą niech ktoś napisze ile pracy dodatkowej oprócz wykładów i ćwiczeń mają wykładowcy UMCS-u od czasu gdy wprowadzono system SAP, protokoły i inne tego typu rzeczy, niech ktoś napisze ile czasu poza własną pracą zawodową musi poświęcić na organizację sal, auli przypisaniu studentów, telefonach na różne wydziały etc. Mam nadzieję że całe 100 osób obleje i żadne z nich nie dostanie pozytywnej oceny w indeksie - poza tym jest lista, na którą głąby same się wpisały a potem jak konfidenci poszli podkablować do dziekanatu...
A Ty co ?? pierwszej sesji nie przetrwałeś ? :P
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Studenci kilka lat temu też stali przez całą noc na konsultacje do M. Łuszczuka  z geografii politycznej, który wywodzi się z tego samego zakładu co Szkarłat. Tak traktują ludzi na wydziale politologii, dlatego coraz mniej tam studentów. Wymyślają beznadziejne przedmioty do prowadzenia typu GMO.
Nie ma obowiązku posiadać wyższego wykształcenia. To nie piwo pełne być nie musi.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nic nowego. Ja studiowałem na Polibudzie. U jednego w wykładowców normą były poprawki w Wigilię czy Boże Narodzenie i inne tego typu wolne dni. Jakość części kadry na uczelniach jest żenująca.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
 
Szanowny Panie oburzony!  Od 22 lat pracuje z młodzieżą wykluczoną społecznie, wymagam, wymagam i jeszcze raz wymagam: zachowania, nauki, poprawy i innych rzeczy, aby co po niektórych choćby ucywilizować. Stawiane warunki i wymagania wzbudzają szacunek, brak taktu i obrażania cudzych dzieci przez Pana a mniemam, że chleb który Pan codziennie kupuje jest za kasę z zajęć na uczelni- wykładowca? świadczy o braku wychowania Pańskiej osoby. Dzięki wielkie za przykład prawdziwej postawy polskiej inteligencji- wzór do naśladowania !!!!!  Obyś tylko człowieku cudzych dzieci nie uczył, bo biada Nam. Moi wychowankowie mają więcej taktu w stosunku do innych osób niż Szanowny Pan krytyk. Szanuj człowieku innego jak siebie samego . Brak organizacji na poprawce to błąd osoby zaliczającej nie studenta. Ma prawo do poprawy koniec i kropka, sytuacja ta świadczy nie o niskim poziomie studentów ale KADRY niestety.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
całe szczęście, że studiuję na KUL-u i nie ma takiej patologii
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...